Mass Effect: Andromeda proponuje idealne połączenie starego z drugim. Otrzymujemy wystarczająco dużo znajomych elementów i zalet cenionej serii, a także odpowiednią dawkę zielonych i niestandardowych rozwiązań. Wszystko to oddaje się na drogą przygodę, którą napędza intrygująca fabuła.
Bohatera - lub bohaterkę - o nazwisku Ryder poznajemy, gdy wybudza się z hibernacji po 600 latach drodze na Hyperionie, czyli Arce transportującej dwadzieścia tysięcy ludzi. Nowa galaktyka to innowacyjne wyzwania. Od razu wybieramy się do produkcji, by zbadać pewną podejrzaną planetę, która według pierwotnych założeń miała żyć obecnym lokalem ludzkości. Nie wszystko idzie jednak razem z planem, a Gry do pobrania za Darmo członkowie ryzykownej ekspedycji muszą improwizować.
Bioware nie udało się idealnie rozpocząć opowieści. O ile same założenia fabularne mogą zainteresować, to pierwszy wątek nabiera tempa dopiero później, po kilku godzinach. Spotykamy nową krew i znajdujemy jej historię powiązaną między drugimi z agresją kettów. Związek pomiędzy tymi gatunkami jest rzeczywiście intrygujący.

Ponadto w późniejszych etapach pojawiają się dodatkowe wątki, proszenia o głównego „złego”, interesujące zwroty akcji oraz poznawanie najciekawszych planet. Pojawiają się kolejne misje lojalnościowe, w grupy zajmujące - tymże dużo, iż na towarzyszach po prostu nam chce. Współpracownicy bohatera wypadają świetnie. Nawet ludzcy członkowie załogi, którzy z powodu sprzedają się nieco nudni, odkrywają przed nami nasze prawdziwe oblicza.
Niezwykle łatwo jest wrócić na statek a po prostu słuchać kompanów. Uśmiechamy się, gdy zadziorna asari Peebee tworzy na złość doktor Lexi, albo gdy ktoś plotkuje na polski temat. Kroganin Drack od wczesnych chwil ukazuje się godnym następcą poprzedników z trylogii Sheparda. Uparty, odważny, bezpośredni, ale jeszcze całkiem rozsądny, gdy zachodzi potrzeba. Oczywiście mógłby wyglądać dziadek Wrexa.
Jest też komandos Cora, która zaskakuje wiadomościami o swojej przeszłości, wyluzowany Liam, z którym jednak miło zamienić parę słów, a dodatkowo pomocna turianka Vetra ze bliskimi rodzinnymi problemami. Wreszcie salariański pilot i nawigatorka Suvi, których znajdujemy na mostku, oraz na powierzchni całej przygody słyszymy, jak zamyka się pomiędzy nimi coraz popularniejsza przyjaźń.
Właściwy dla Mass Effecta klimat buduje częste spacerowanie po statku - by rozmawiać z grupą, sprawdzać wiadomości czy wykonywać badania. Tempest to poważny następca Normandii, nie zbyt duży, nie zbyt niewielki i wielki wyglądem. Istnieje i odpowiednik Cytadeli - międzygatunkowej stacji kosmicznej z trylogii. To Nexus, do jakiego w prawach były zadokować cztery Arki podróżujące z Bliski Mlecznej. To pomieszczenie pełne zróżnicowanych postaci, wewnętrznych przepychanek politycznych i małych, ale często ciekawych zadań pobocznych. Od śledztwa w sprawie sabotażu, do udzielania wywiadu dziennikarce.

Ryder jest Pionierem ludzkości, a więc jego waga to szukanie miejsc, w których można założyć pierwsze placówki. Na kilku planetach zatrzymujemy się między nowymi badaniem ruin zaawansowanej cywilizacji, by „odblokować” tajemnicze krypty, dzięki czemu w wskazanym obszarze może powstać zalążek pierwszej kolonii. Trzeba jednak przyznać, że kroki niezbędne do trafienia do dużych krypt wprowadzają pewną powtarzalność.
Założenie pozycje na ziemi otwiera szereg nowych wersje, i w poszczególnych przypadkach niedostępne wcześniej tereny. Pojawiają się dodatkowe funkcje poboczne, dlatego często korzystamy sens, by na każdy świat powrócić. Można być przecież zastrzeżenie do pewnych opcjonalnych zadań, bo sprowadza się, że zmniejszają się tylko do uwagi w określone miejsce a nie oferują satysfakcjonującego tła fabularnego.
Planety, po których potrafimy ciągnąć się Nomadem - będącym czyściejszym w obsłudze odpowiednikiem Mako z ważnego Mass Effect - są spore. Mówimy nawet o wymiarach kilku połączonych lokacji z Dragon Age: Inkwizycja. Dzięki pojazdowi nie mamy jednak znużenia eksploracją.
Podczas zwiedzania spotykamy drugie grupy wrogów, postacie, które każą nam inne zadania, różne punkty zainteresowania i - przede każdym - piękne widoki. Oddane do naszej możliwości ziemie są bardzo zróżnicowane, właściwie każda jest diametralnie odmienna od poprzedniej. W wartości odwiedzimy sześć takich, po których możemy swobodnie się poruszać. Do tego powstają tak mniejsze lokacje specjalne, choć w pracach lojalnościowych czy pobocznych, a ponadto dwa miasta.
Akcja porusza się w klasterze Helejosa, a zatem w segmencie Andromedy. Ziem jest tu w pełni kilkadziesiąt, jednak grupa to właśnie momenty na karcie galaktyki, którym umiemy się przyjrzeć. Gdzieniegdzie wykrywamy anomalie, wysyłamy sondy i zdobywamy z nich surowce. Szkoda tylko, że poruszanie się między innymi targami jest nieco żmudne. Każde kliknięcie nowoczesnego systemu czy planety to kilkanaście minut animacji lotu, co trochę męczy.
Podstawą rozgrywki - obok interakcji z osobnymi osobami i eksploracji - jest gra. To bezsprzecznie najlepszy element Mass Effect 4, co automatycznie sprawia, że dobrym urozmaiceniem jest udany tryb sieciowej kooperacji i chronienie ataków fal przeciwników.
Starcia są bardziej skuteczne niż w zeszłych częściach. Mienie z osłon terenowych wciąż ma znaczenie, jednak jesteśmy te inne możliwości, z których chętnie korzystamy. Wprowadzenie pakietu skokowego i silnego uniku z dopalaczem przyciąga do wielokrotnej zmiany pozycji, by unikać niektórych wrogów, być niezależnych z tyłu, albo też przedostać się do skrzynek z amunicją i apteczkami.
Niezwykle satysfakcjonujące jest wyskoczenie w powietrze, zakończenie się na przełom i złożenie celnej serii w oponenta, a wtedy wykonanie biotycznej szarży i szybkie odskoczenie w kolejne miejsce. W pierwszych chwilach czujemy lekki chaos, tylko znacznie łatwo poznajemy nowe zasady akcje i bawimy się wszą jej chwilą.
Potyczki są te chcące, a większe bitwy sprawiają problemy nawet na częstym poziomie trudności. Na szerszych konieczne istnieje teraz odpowiednie dobieranie planów i używanie najłatwiejszych w określonej sytuacji zdolności. Powracają też kombinacje mocy, które i należy łączyć z rozwagą, by zastosować te spore eksplozje jako daleko efektywnie. Niektóre moce pełnią funkcję zapalników - gdy zaraz po ich skorzystaniu trafimy wroga mocą-detonatorem, zadajemy duże obrażenia obszarowe.
Sporą zmianą, wchodzącą na przebieg walk, jest wycofanie z harmonogramu na grupy. W granicę rozwoju możemy odblokowywać dowolne energie z klasie walki, biotyki i technice. Jednocześnie wyposażymy maksymalnie trzy, jednak możemy takie potrójne zestawy zmienić choćby w trakcie starcia. To dzięki profilom - każdy z sześciu oferuje inne bonusy procentowe do dalekich ataków czy atrybutów. Do profilu przypisujemy trzy moce, a na pasku szybkiego wybierania ustawić możemy cztery profile. Dzięki temu zazwyczaj możemy szybko zmienić strategię.

Nie zabrakło zbierania surowców, które najczęściej kupujemy z drugich skrzyń i pojemników, a ponadto wysyłając z Nomada drona wydobywczego. Minerały i zasoby stosujemy do realizacji broni, pancerzy a pozostałych czynników wyposażenia. Eksplorując galaktykę zbieramy te punkty badań, które wydajemy na działanie kolejnych prototypów do menu produkcji. Fani craftingu będą posiadali miejsce.
Pod względem technicznym nowy Mass Effect ma stałe problemy. Animacje bywają oryginalne i inne, i zwłaszcza zabawne, ale zajmuje to raczej postaci ludzkich. Szkoda, bo poprzez ostatnie trudno czasem upodabniać się z bohaterem. Obserwowaniu krogan, turian czy salarian nie towarzyszą już jednak żadne inne odczucia. Wersja na PS4 to zarówno nieco powolnie ładujące się tekstury otoczenia podczas jazdy Nomadem, ale nagle się do tego szkolimy.
Niedoskonały istnieje także interfejs. Szczególnie zarządzanie dziennikiem - funkcje są poukładane w nowych kategoriach bez logicznego porządku. Oznaczanie konkretnych celów zajęć z wieloma mieszkaniami do odwiedzenia również potrafiło być zdolniejsze.
Mass Effect Andromeda to świetna i zajmująca sprawa w świecie. Zabrakło być prawdopodobnie dostających w pamięć zadań pobocznych również zdrowszego dopracowania, lecz wyjątkowy klimat, różnorodne światy, towarzysze oraz związane z nimi pozycje, a dodatkowo rewelacyjna walka, działają tę grę wartą polecenia.